Kiedy Piter powiedział, że wieziemy silnik na Śląsk, aby poddać go kompletnej renowacji poczułam ulgę. Pomyślałam, że coś się w końcu ruszy w tym temacie i  nie przerażała mnie już perspektywa długiej podróży z ważącymi prawie 300 kg cząściami silnika w moim cudownym, nowym, pachnącym świeżością samochodzie. Udawałam nawet, że  nie szkoda mojego autka dla takiej misji. W końcu to imiennik zabytkowego opelka i nie wypada marudzić. Solidarność opli- tak bym to nazwała:)  Zresztą Piter zawsze mi powtarzał, że silnik to serce auta, więc musi być idealny i niezawodny, dlatego wieźliśmy go do Łukasza Drajczyka do pracowni silników. Niech już będzie. Silnik musi być idealny już to rozumiem, tym bardziej, że po drodze było kilka fajnych babskich sklepów. Przeżyłam i nawet mu zbytnio nie trułam.

Potem okazało się, że wał korbowy nie nadaje się do użytku. Jak to ? 400 km jazdy  w jedną stronę i nic ?! Dla mnie silnik to silnik. Trochę poprawić , oczyścić z rdzy, nasmarować i musi działać. Tyle kilometrów i znowu trzeba szukać części?! Ledwo opanowałam złość. Byłam naprawdę wściekła. Nie tak się umawialiśmy! Mówił, że ma kompletny silnik i wiezie go do poskładania i konserwacji !!!!! Taki kawał drogi na nic!  

      Postanowiłam działać na własną rękę , uruchomić kontakty i „rzucić” temat. Niech mi  ktoś pomoże ! Dopadłam do komputera . Chciałam równocześnie utwierdzić się w przekonaniu, że mam prawo się złościć. Pewnie Piter się nie zna i dał jakieś różne części i dlatego nie pasują ( wieźliśmy silnik w częściach) Czekałam tylko na potwierdzenie, aby przystapić do ataku. Przecież ja się znam! Kupa śrubek, jakiś wał, blok i coś , co przypomina korale. Jakby to wszystko złożyć to zadziała! Pewnie Łukasz też się nie zna ? Podejrzewałam  🙂 Wystarczyło kilka dni i  poczułam się całkowicie samotna w moich opiniach, spostrzeżeniach. Oni- faceci chyba się zmówili. Łukasz przedstawił diagnozę, Piter go zrozumiał, a jeszcze na dodatek inny znawca tematu, niejaki Qubass to  potwierdził. Faceci, którzy zupełnie się nie znali, bo łączył ich tylko facebook doskonale się rozumieli. Pisali sobie coś na fejsie i wymieniali wiedzą. Qubass znalazł nawet kilka wałów korbowych, tak go poniosło 🙂 To przez nich Piter postanowił, wiecie co? Kupić nowy silnik! To znaczy nowy-stary, inny taki do opla k38. Miał dość kupowania pojedynczych części i wpadł na genialny pomysł. Cholera! Kolejny klamot! 

I kiedy chciałam trochę pomarudzić, wygadać się i zwierzyć Adamowi, który wprawdzie też jest miłośnikiem zabytkowych aut i jakoś czułam, że mnie zrozumie,….. bardzo się rozczarowałam. Moja kobieca intuicja całkowicie mnie zawiodła! Adaś wcale mnie nie rozumiał. A kiedy chciałam pomarudzić, że mój Piter przesadza i gromadzi te wszystkie części do auta i nie mam miejsca w piwnicy, on ze spokojem powiedział:  „My, miłośnicy zabytkowych aut mamy tak samo. Kobiety nas nie rozumieją, musimy kombinować jak tu coś ukryć przed ich wzrokiem, kombinować, jak się wyrwać do garażu. A tak to wogóle powinnam to wszystko zaakceptować, bo jak facet nie ma pasji to albo chleje, albo się łajdaczy.” Suuuuuuper! Adaś, ale mi pomogłeś?!!! Panowie! Męska solodarność, pomyślałam . Niezwykłe podoboeństwo!  To nie tylko Piter ma hopla! Wszyscy macie wielkiego wspólnego hopla. Cudowni ludzie z pasją 🙂 

A rzeczywistość wygląda następująco: mamy teraz dwa silniki. Z tych dwóch Łukasz- cudotwórca zrobi jeden piękny, idealny, wspaniały- jak nowy.  I wiecie co? Ten Łukasz faktycznie zna się na tych sprawach i  Piter to potwierdza. 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.