Kiedy weszliśmy do warsztatu, karoseria opla k37 CL dumnie prezentowała się na stelażu.
Od razu wyobraziłam sobie tą kabrio limuzynę. Piękna! Radosław był oczarowany swoim cackiem i z entuzjazmem opowiadał o tym wyjątkowym autku. Piter zaopatrzony w literaturę fachową z wielką chęcią zdradzał szczegóły dotyczące rozwiązań montażu progów zewnętrznych. Jest w tym naprawdę dobry.
Ja- no cóż stałam i słuchałam, mało rozumiałam , ale z chęcią to wszystko dokumentowałam. Czy nie mam dosyć takich męskich tematów? Czy to mnie nie nudzi? Niektórzy na pewno zadają sobie takie pytania. Odpowiem tak: już się do tego przyzwyczaiłam i lubię o tym pisać. Zdaję sobie też sprawę, że tylko wspólnym frontem osiągniemy wiele. A nasz cel to opel k38. Dlatego jeżdżę z Piterem szlakiem zabytkowych aut.
Cieszymy się ogromnie, że na tym szlaku poznaliśmy Radosława, bo jakoś raźniej będzie nam razem brnąć przez trudy renowacji. Przecież wiele łączy nasze auta! Chociażby zbliżone rozwiązania techniczne.
Chłopaki rozmawiali i rozmawiali, a ja cierpliwie marzłam, bo było zimno „jak diabli”. Jednak poznanie Radosława ogrzało atmosferę i jakoś cieplej się nam wszystkim zrobiło. Fajnie, że możemy sobie wzajemnie pomagać i wymieniać się doświadczeniami. Piter to chodząca encyklopedia wiedzy i te kontakty z miłośnikami z Niemiec- bezcenne! Dla niego nie ma rzeczy niemożliwych. Każdą część wyciągnie choćby spod ziemi. Wiem co mówię, bo my już do naszego opla mamy prawie wszystko i chętnie podzielimy się tą wiedzą z innymi. Teraz tylko znaleźć uczciwego i profesjonalnego blacharza, a potem lakiernika. Ale widzimy już „światełkow tunelu”.