No i jazda!
Łatwo powiedzieć, gorzej wykonać. Gdybym miała opisać moje pierwsze doświadczenia to powiedziałabym, że jeździłam „z duszą na ramieniu”. Wąskie koła, brak wspomagania, no i hamulce bębnowo linkowe-dość słabe. Ale cóż- technologia lat 30… Ale jak się trochę potrenuje i poczuje wiatr we włosach to zapach benzyny nie przeszkadza, a skrzypienie karoserii jest najpiękniejszą melodią. Teraz jest bosko, bo świadomość, że jeździ się autem z piękną historią rekompensuje wszystkie niedogodności.
Zapraszam na przejażdżkę z kosmicznym hamowaniem.