Ostatnio słyszę to coraz częściej!
Tak, to prawda mój mąż ma szczęście, bo po 20 latach zrozumiałam jego pasję i jeszcze się nią zaraziłam. Ale niech teraz nie narzeka, że obiadu nie ma i koszule niewyprasowane i to, że żonka ma swój mały retro świat i bywa i tu i tam. Niech nadal zabiera do restauracji, do SPA i zapewnia luksus, bo o skarb trzeba dbać.
Piter jest zadowolony, że akceptuję jego pasję. Czuwam nad renowacją auta, odpisuję na maile, koresponduję z mechanikami, piszę z miłośnikami zabytkowych pojazdów, założyłam stronę internetową, znoszę obecność w domu zardzewiałych części do opla i pozwalam wydawać ogromne sumy na odrestaurowanie auta. Ma chłop szczęście powiem nieskromnie i sama się sobie dziwię jak ewoluowałam.
No, panowie! Zazdrościcie Piterowi takiej sytuacji? Wiem! Piszę z wami to wiem. Też chcielibyście, aby Wasze żony, partnerki pokochały Waszą pasję.
Marzenia…
W wielu przypadkach marzenia. Bo, która kobitka lubi stare auta? Raczej te nowe, wygodne, bezpieczne, odpowiednio wyposażone. Wiem coś o tym, ale jest coś takiego w zabytkowych autach…
Mam pewną radę
Zorganizujcie w tym hermetycznym, męskim świecie miejsce dla swoich dam, spróbujcie zrozumieć potrzeby „drugiej połówki”, zorganizujecie ten świat bardziej atrakcyjnym i wtedy wszyscy będą szczęśliwi.
Nam się udało i tego samego Wam życzę
pozdrawiam Agnieszka
P.S Jeśli macie taki „skarb” to wspaniale! Poznajmy się!