Kiedy w końcu dostałam się do mojej piwnicy, mijając po drodze wiele metalowych przedmiotów należących do naszego opelka ( i tutaj należy wspomnieć, że o pierwotnej funkcji tego pomieszczenia dawno zapomniałam), mym oczom okazał się dziwny przedmiot. Coś mi przypominał…. „To przecież tarka do prania , taka zabytkowa. Wspaniale! Pokażę dzieciom – moim prywatnym i tym, z którymi na co dzień pracuję. To będzie udana lekcja historii”- planowałam i byłam zachwycona.
Zabytkowy przedmiot leżakował wśród innych „gratów” wiele lat i rdzewiał, a teraz się przyda. Mam w domu cenne eksponaty muzealne !
Kiedy wyciągnęłam tarkę z piwnicy, otrzepałam z kurzu, pajęczyn i wtargałam do mieszkania Piter otworzył oczy ze zdumienia. „Jak to możliwe? Gdzie to leżało? Szukałem tego wszędzie! Jesteś cudowna, bo teraz odejdzie nam koszt zakupu chłodnicy. Nawet nie wiesz jaki jestem ci wdzięczny. Dziękuję, Aguś – mówił poruszony.
Pomyliłam więc tarkę z chłodnicą. Ot baba ze mnie!